29 października 2013

trochę wyrozumiałości!

Autobus to dość osobliwe miejsce spotkań. Niby zwyczajny środek transportu: obcy dla siebie ludzie, każdy ze swoimi problemami, pasażerowie wydają się tworzyć gęstą ludzką masę. Ale tak naprawdę każda jednostka chce przetrwać. Ludzie zaczynają spoglądać na siebie morderczym wzrokiem, depczą się, ciągną za fraki, zabijają się o miejsce, wzniecają burzliwe dyskusje na temat przestrzeni osobistej. U niektórych autobus wywołuje agresję, budzi dzikie i ukryte dotąd instynkty. Wtedy żadna starsza pani, kulejący pan czy łkające niemowlę nie są w stanie pobudzić ludzkich emocji. Zaczyna się walka o dogodne miejsce, na bok odchodzi czułość i zrozumienie. Ważniejsza staje się żądza przetrwania w tej odczłowieczonej masie.

W tej bitwie, jak w każdej innej bardzo ważny jest start. Jeśli od początku dobrze się to rozegra, jest szansa na powodzenie. Nadjeżdża autobus, pasażerowie zaczynają spoglądać dookoła i obmyślać strategię. Wbrew pozorom, nie tak łatwo obliczyć, w którym miejscu zatrzyma się pojazd, jakie ma się szansę na wolne siedzenie i ilu wrogów trzeba będzie przy tym pokonać. Nie jest to wyższa matematyka, ale zdolności strategiczne i doświadczenie w tym zakresie są przydatne. I chociaż ten moment tuż przed jest bardzo istotny, prawdziwa walka zaczyna się w momencie nadjechania autobusu.

Otwierają się drzwi i masa w mgnieniu oka wypełnia wnętrze. Nie ma teraz miejsca na odruchy człowieczeństwa. Przecież nikt nie potrzebuje teraz tego siedzenia jak ja! Przecież nikt nie jest zmęczony całym dniem pracy tak jak ja! Przecież to mnie się należy! – myśli sobie statystyczny pasażer dbający tylko o swoją wygodę. I argumenty te są wystarczające, żeby staranować tuzin ludzi, wgnieść kogoś w szybę czy dać komuś w zęby.


Poległym na tym polu pozostaje czekanie. Wbrew pozorom nie wygrywa najlepszy. Zwycięża najbardziej odporny i najbardziej przebiegły. Następnym razem będzie lepiej. Będę musiał to lepiej rozegrać. Musiałem zrobić coś nie tak – głowi się wielki przegrany. Może to kwestia doświadczenia, może szczęścia. W tej wojnie nie można przewidzieć wyniku, każdy dzień przynosi coś nowego.  

A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz