Autobus
to dość osobliwe miejsce spotkań. Niby zwyczajny środek
transportu: obcy dla siebie ludzie, każdy ze swoimi problemami,
pasażerowie wydają się tworzyć gęstą ludzką masę. Ale tak
naprawdę każda jednostka chce przetrwać. Ludzie zaczynają
spoglądać na siebie morderczym wzrokiem, depczą się, ciągną za
fraki, zabijają się o miejsce, wzniecają burzliwe dyskusje na
temat przestrzeni osobistej. U niektórych autobus wywołuje agresję,
budzi dzikie i ukryte dotąd instynkty. Wtedy żadna starsza pani,
kulejący pan czy łkające niemowlę nie są w stanie pobudzić
ludzkich emocji. Zaczyna się walka o dogodne miejsce, na bok
odchodzi czułość i zrozumienie. Ważniejsza staje się żądza
przetrwania w tej odczłowieczonej masie.
W tej
bitwie, jak w każdej innej bardzo ważny jest start. Jeśli od
początku dobrze się to rozegra, jest szansa na powodzenie.
Nadjeżdża autobus, pasażerowie zaczynają spoglądać dookoła i
obmyślać strategię. Wbrew pozorom, nie tak łatwo obliczyć, w
którym miejscu zatrzyma się pojazd, jakie ma się szansę na wolne
siedzenie i ilu wrogów trzeba będzie przy tym pokonać. Nie jest to
wyższa matematyka, ale zdolności strategiczne i doświadczenie w
tym zakresie są przydatne. I chociaż ten moment tuż przed jest
bardzo istotny, prawdziwa walka zaczyna się w momencie nadjechania
autobusu.
Otwierają
się drzwi i masa w mgnieniu oka wypełnia wnętrze. Nie ma teraz
miejsca na odruchy człowieczeństwa. Przecież nikt nie
potrzebuje teraz tego siedzenia jak ja! Przecież nikt nie jest
zmęczony całym dniem pracy tak jak ja! Przecież to mnie się
należy! – myśli sobie statystyczny pasażer dbający tylko o
swoją wygodę. I argumenty te są wystarczające, żeby staranować
tuzin ludzi, wgnieść kogoś w szybę czy dać komuś w zęby.
Poległym
na tym polu pozostaje czekanie. Wbrew pozorom nie wygrywa najlepszy.
Zwycięża najbardziej odporny i najbardziej przebiegły. Następnym
razem będzie lepiej. Będę musiał to lepiej rozegrać. Musiałem
zrobić coś nie tak – głowi się wielki przegrany. Może to
kwestia doświadczenia, może szczęścia. W tej wojnie nie można
przewidzieć wyniku, każdy dzień przynosi coś nowego.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz